Z presją mu do twarzy. Gareth Southgate wprowadza Anglików do finału Euro 2020

Jak na każdym wielkim turnieju wobec reprezentacji Anglii są duże wymagania i oczekiwania. Przez wiele lat regularnie rozczarowywała ona swoich kibiców klęskami i brakiem znaczących osiągnięć. Zmieniło się to pod wodzą Garetha Southgate’a, który na mundialu w Rosji doprowadził ekipę Trzech Lwów do półfinału, ostatecznie przegrywając z Belgami w walce o brąz. Mimo tak udanego wyniku względem poprzednich zawodów 50-letni selekcjoner nie mógł mówić o pewnej posadzie oraz wsparciu rodaków. Ciśnienie wokół kadry narodowej jest ogromne, a kibice śpiewający „It’s Coming Home” nie tonują nastrojów. Na tym turnieju Anglicy byli postrzegani jako silna drużyna z wielkimi nazwiskami i możliwościami. Jednak ich największą wadę widziano właśnie w osobie Southgate’a. Koniec końców Anglicy dotarli do upragnionego finału pomimo różnych zastrzeżeń do byłego trenera Middlesbrough. Co wydarzyło się na Euro 2020 i jak Anglicy wspięli się na szczyt?

Nietypowe decyzje broniące się wynikami

foto: bolavip.com

Gareth Southgate bardzo szybko znalazł się w ogniu krytyki. Powód? Dość szokujące wybory. Wystarczy spojrzeć na pierwsze spotkanie fazy grupowej przeciwko Chorwatom. Na lewej obronie znalazł się… Kieran Trippier – defensor znany z występów na prawej stronie. Bardzo nieoczywista decyzja z uwagi na to, że w swoich szeregach miał Luke’a Shawa oraz Bena Chilwella. Zaskoczeniem było także wystawienie Raheema Sterlinga, który miał za sobą nie do końca optymistyczny sezon, a pozostali konkurenci dawali Synom Albionu nie mniej. Z jeszcze większą krytyką spotkał się brak Jadona Sancho w kadrze meczowej. Niewielu było przekonanych do decyzji 50-latka, lecz rezultat był jak najbardziej korzystny – zwycięstwo 1:0. Z perspektywy czasu można zastanawiać się, jakim cudem na trwającym turnieju Jack Grealish w podstawowej jedenastce wyszedł zaledwie raz! Gdy kapitan Aston Villi pojawiał się na boisku po wejściu z ławki rezerwowych wprowadzał energię i atak Trzech Lwów wyglądał bardziej dynamicznie. W środowym półfinale z Duńczykami, kiedy to Grealish otrzymał tak zwaną „wędkę”. Pojawił się w drugiej połowie na murawie, by w dogrywce ponownie zająć miejsce na ławce. Takie zdarzenia z pewnością dotyczą kwestii taktycznych. Dużo mówiło się także o przeciętnym środku pola pod względem wyprowadzania piłki i kreowania akcji. Wszystkie te niejasności i niekiedy szalone wybory w opinii ekspertów i widzów zostały z czasem rozwiane. Dość pragmatyczny styl dopracowano na tyle, że końcowy efekt nie powinien być krytykowany. Widać jaka myśl przewodnia kierowała selekcjonerem Anglików – nieważny jest styl, kluczem jest konsekwencja i skuteczność, a do nich przyczepić się nie można.

Wielki Mur Angielski

foto: teamtalk.com

O fantastycznej dyspozycji linii defensywnej podopiecznych Southgate’a świadczy to, że jedyna stracona bramka na Euro 2020 padła dopiero w półfinale i to po niesamowicie silnym rzucie wolnym wykorzystanym przez Mikkela Damsgaarda. Przed starciem z Duńczykami ostatnim zawodnikiem, który strzelił bramkę Anglikom, był Jakub Moder. W tym przypadku obronę postrzgamy jako formację niezwykle ważną, niemal bez słabych punktów. Przez pierwsze dwa mecze uraz leczył Harry Maguire, ale gdy już wrócił do pełni zdrowia zaczął prezentować się fantastycznie. Został nawet wybrany MVP spotkania z Niemcami. Od jego powrotu czwórkę Shaw – Maguire – Stones – Walker widzieliśmy w każdym kolejnym spotkaniu. Wszyscy panowie z Manchesteru, lewa strona United i prawa City. Na co dzień ze sobą rywalizują, a w kadrze narodowej tworzą prawdziwą zaporę nie do zdarcia. Wspominając o defensywie Anglików nie można zapomnieć o Jordanie Pickfordzie. Golkiper Evertonu złotymi zgłoskami zapisał się w historii angielskiej piłki – był niepokonany przez 725 minut. Pobił on osiągnięcie legendarnego Gordona Banksa, którego wynik z 1966 roku wynosił 721 minut. Pickford już zagwarantował sobie piękną pamiątkę z mistrzostw – złote rękawice za najwięcej czystych kont. Prezentował on dobrą formę i przez długi czas nie sprawiał kłopotów. Dopiero w fazie pucharowej były drobne oznaki jego dawnej chwiejnej dyspozycji, ale nie spowodowały większych problemów zagrażających dalszej grze zespołu.

Budujące zaufanie

Postawa skrzydłowego Manchesteru City to kolejna zasługa Garetha Southgate’a. Choć na papierze statystyki w sezonie ligowym miał całkiem przyzwoite, tak sama gra nie imponowała już w porównaniu do poprzednich lat. Powątpiewano, czy Sterling będzie podstawowym wyborem w kadrze. Kiedy nikt w niego nie wierzył, to właśnie selekcjoner mu zaufał. W pierwszych spotkaniach wyglądał niezbyt przekonująco, ale i tak notował dobre liczby zapewniające zwycięstwa. wypowiedział Z meczu na mecz jego pewność siebie rosła i sprawiał coraz większe zagrożenie wokół pola karnego rywali, co cieszyło Southgate’a. W wywiadzie dla BBC wypowiadał się o nim w samych superlatywach:

„To fighter. Ma niesamowitą elastyczność i głód. Przez ostatnie parę lat rozwinął w sobie ten prawdziwy głód zdobywania bramek. Nawet w tych meczach, gdzie piłka szybko przechodziła przez wzdłuż pola karnego, on  umieszczał ją między słupkami. Potrafi odnaleźć się w tych okolicach, jego prowadzenie piłki jest fantastyczne. Wiemy jaką podróż przeszedł wraz z Anglią i jestem bardzo szczęśliwy z tego, że jest w stanie dostarczać takie występy.”

Ostatecznie trzeba przyznać, że wygrał on rywalizację wewnętrzną i teraz nikogo obecność 26-latka nie zdziwi. Ponownie mogliśmy zobaczyć Sterlinga z tej znanej widzom Premier League pozytywnej strony. Drybling i szybkość, których czasem brakowało znów stanowiły o jego sile. Kto wie, czy nie zostanie wybrany najlepszym zawodnikiem całych mistrzostw, a są ku temu liczne argumenty. Niezwykła historia od zera do bohatera jednak pozostawi na sobie jedną skazę…

Niesmak pozostanie

Mecz z Duńczykami zostanie zapamiętany z wydarzeń z dogrywki. Raheem Sterling przewraca się w polu karnym, a holenderski sędzia Danny Makkelie wskazuje na jedenasty metr. Po analizie VAR decyzja nie ulega zmianie, a Harry Kane po dobitce strzela gola na wagę awansu do ostatniej rundy. Kolejne powtórki niosą ze sobą wątpliwości, gdyż z różnych ujęć wydaje się, że kontakt był, lecz skrzydłowy City upadał już przed nim. Anglik oczywiście bronił decyzji arbitra, inaczej zrobić nie mógł. Nawet angielscy eksperci tacy jak Gary Neville czy Micah Richards przyznali, że karny nie powinien zostać podyktowany.  Świat futbolu oburzył się tą sytuacją. Nie chodzi o to, że Trzy Lwy nie zasłużyły na awans, tylko o sposób w jaki to się stało. Pomimo znacznej dominacji w dogrywce zwyciężyli jedną bramką i to z wątpliwego karnego. Na niekorzyść Sterling działa to, że już w piłce klubowej nie raz zdarzało mu się nabierać sędziów na symulowanie. Wypomina się także to, jak ułożyła się drabinka wiodąca do finału. Anglicy tylko jedno spotkanie rozegrali poza Wembley – z Ukrainą na Stadio Olimpico w Rzymie. Mecz finałowy z Włochami odbędzie się również na domowym obiekcie Anglii. Wiele innych reprezentacje musiały podróżować między krajami i nabijały kolejne kilometry. Winna temu wszystkiemu jest naturalnie organizacja Euro 2020, która rozgrywana w wielu państwach (w tym w Azerbejdżanie nie biorącym nawet udziału w rozgrywkach) nie zdała egzaminu.

Wielu kibiców liczy na to, że Włosi w finale odniosą zwycięstwo i przeciwnicy nie sięgną po złoto. W obliczu całej otoczki można odnieść wrażenie, że będzie to starcie Anglia kontra reszta świata/Europy. Stawka tego meczu jest ogromna i już szykowane są nagrody dla ewentualnych zwycięzców. Jeśli zespół Garetha Southgate’a wygra, 50-letni selekcjoner otrzyma tytuł szlachecki! Miejmy nadzieję, że czeka nas wspaniałe widowisko, po którym nie będziemy już skupiać się na kontrowersyjnych decyzjach arbitra, a na geniuszu poszczególnych zawodników i ostatecznym zwycięzcy Euro 2020. Turniej dobiega końca, ale już teraz można dojść do wniosku, że pomimo wyczerpującego sezonu ligowego drużyny stanęły na wysokości zadania i zapewniły nam wspaniałe emocje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *